poniedziałek, 30 stycznia 2012

Rozdział VIII

Michelle siedziała samotnie w pokoju, czytała jakąś niezbyt ambitną gazetę dla kobiet i głośno mlaskała żując gumę. Co jakiś czas robiła różowe baloniki. Jednak ich różowość i optymizm nie pokrywały się z nastrojem właścicielki. Michelle była dość zdołowana, chociaż z drugiej strony zbyt dumna by to okazywać. Udawała, że zupełnie nie wie kim jest Virginia i tym bardziej udawała, że jest wszystko okej.
Drzwi do pokoju cicho zaskrzypiały. Weszła Adelie, wyraźnie zarumieniona na twarzy. Jasnowłosa zmierzyła ją wzrokiem i zignorowała. Nie odzywając się do Chelle, dziewczyna usiadła na swoim, nieużywanym łóżku. Zatopiła się w swoim telefonie, jednak już po dosć krótkim czasie to zajęcie jej się znudziło
- Co czytasz? - Adelie wesoło zwróciła się do synchronki
- Gazetę - warknęła ona
- Cholera! Serio?! Nieprawdopodobne! Już widzę te nagłówki gazet - "Pływaczki synchroniczne czytają... gazety!"
Chelle pomyślała, że w ogóle nie dziwi się temu, że jej nie lubi.
- Nie pomyliłaś przypadkiem pokoi? Powinnaś być chyba u "Croissant'cików" - sparodiowała słodki głos Adelie 
- Po tonie twego głosu wnioskuję dziewczynko, że masz jakieś problemy. Może gumka za mocno w mózg ciśnie? - zapytała wskazując na kitkę i bezczelnie się uśmiechając.
Michelle uniosła jedną brew do góry i z wyraźną wyższością w głosie:
- Znudziło mi się twoje towarzystwo. Wyjdź.
- Uwielbiam to twoje subtelne poczucie humoru! Mimo, że uważam za niedorzeczne wyrzucanie mnie z mojego pokoju, to chętnie skorzystam z twej propozycji - przesłała buziaczka w powietrze

▲▼▲

Sergio stał właśnie przy lustrze z elektryczną maszynką do włosów
- Nie rób tego! - zajęczał Alejandro
- Ale mając włosy nie jestem tak dresowaty jak chce być!
- Jesteś perfekcyjnie dresowatym dresem!
- Lolooo! Zamknij się - włączył maszynkę i zaczął przysuwać do swych czarnych włosów
- Jak chcesz się podobać Adelie...
- Nie chce - przerwał mu warknięciem
- ...to zapuść sobie blond włoski i grzyweczkę - kontynuował przybrany brat
- Myślisz, że Croissanty się jej? - jego oczy powiększyły się znacznie
- No! Nie zauważyłeś?
Sergio zasmucił się i zamyślił.
- Nie da się ot tak zapuścić włosów... - przysunął maszynkę do głowy, która radośnie zawarczała.

▲▼▲

Adelie nie wiedziała gdzie się podziać. Nie miała ochoty ponownie wracać do pokoju Croissantów. Zniszczyli jej psychikę już wystarczająco. Juliet kręciła się gdzieś z rodzicami. Sergio i Lolo też nie są najlepszym wyborem. Pozostali tylko Miguel i Pedro. Skierowała się w stronę ich pokoju. Przed wejściem chciała zapukać, gdy nagle dostała z drzwi w twarz.
- Ojej! Adelie! Czemu się czaisz pod naszymi drzwiami?! - zapytał Pedro
- Czemu tak mocno otwierasz drzwi? - zapytała, krwawiąc z nosa
- Przepraszam. Wejdź! - zaprosił ją do środka - nie! nie wchodź! Mogłabyś się wykrwawiać gdzieś indziej? - przerwał i zrozumiał, że to nie było zbyt grzeczne - Mogę iść z tobą - uśmiechnął się
- Czemu nie mogę wejść?
- Nie chcesz tego zobaczyć. To ci zniszczy psychikę.
- Jej już nic nie zaszkodzi - i weszła, odpychając lekko chłopaka zakrwawioną ręką.
Oczy Adelie natrafiły właśnie na Miguela i Virginie, którzy bezwstydnie oddawali się pocałunkom. Pedro zakrył jej oczy.
- Dziewczyny to się nigdy nie chcą słuchać - marudził pod nosem i zaprowadził ją do łazienki. Zdjął brudną koszulkę i podał jej papier toaletowy.
- Włóż pod zimną wodę - powiedziała chłopakowi, który stał z koszulką, jak sierota.
- Przecież wiem - mruknął z udawaną wyższością.
- Oni już tak ze sobą długo?
- No Virginia przyszła do nas jakoś po zebraniu. Rozmawiali sobie, potem wyszli na plażę, wrócili, ona się w niego wpiła, a on postanowił wykorzystać okazję i puknąć za free.
Zapanowała cisza.
- Mogę ją zabić? - zapytała Adelie.
- Jasne! Ale robisz to z czystej nienawiści, czy w obronie brata?
- Pedro, o co mnie posądzasz? Oczywiście, że w jego obronie! Jeszcze dostanie jakiegoś syfa przez nią. Nie wiadomo jakie wenery mogą się w niej kryć.

▲▼▲

Marcelo czuł się bardzo samotny. Leżał sobie na łóżku i słuchał muzyki ze swego iPoda. Jego uszy były pieszczone piosenką Band of horses - Funeral . Łzy cisnęły mu się do oczu, ta piosenka tak na niego działała.
Nie wiedział gdzie się podział Diego i to też go nastawiało raczej mało pozytywnie. Nie lubił gdy go nie było obok. Zawsze działo się wtedy coś złego. Marcelo zaczął wspominać dzień, w którym został sam w domu, bo się rozchorował. Bardzo mu się nudziło i postanowił pobawić się zapałkami. Bawił się nimi tak skutecznie, że podpalił zasłonki w pokoju. Mama później na niego bardzo krzyczała i się popłakał, a w jego obronie stanął Diego - chłopak uśmiechnął się lekko i obtarł łzy.
W jego mózgu pojawiało się coraz więcej wspomnień, wszystko zaczęło się mieszać w jedną wielką plamę, mięśnie delikatnie się spinały, a on w końcu zasnął.

▲▼▲

Adelie wpadła do pokoju. Para zabawiała się pod kocykiem. Siostrze Miguela zabrakło słów, wiedziała że to nie tak miało wyglądać. Zgodnie z planem powinna teraz ciągnąć za włosy Virginie, albo może już kopać po żebrach.
- Miguel... - powiedziała cicho
Chłopak po chwili wychylił się ze swojego schronienia
- Czego? - mruknął.
- Braciszku, ja rozumiem że mogłeś mieć chcice, ale żeby upaść tak nisko?
Virginia też wychyliła się spod koca i dołączyła do rozmowy.
- Masz jakiś problem?
Adelie przełknęła ślinę, spojrzała na Virginie. Jej sztywne od lakieru włosy nawet nie drgnęły, mimo łóżkowej sytuacji. Cała była grubo pokryta make up'em, z rzęs prawie ściekał tusz do rzęs. W jej oczach czaiła się kompletna pustka.
- Chelle siedzi w pokoju samotnie, widać że sra z tęsknoty do ciebie, a ty się wolisz ruchać. Jesteś cudowną przyjaciółką! - uśmiechnęła się i pokazała kciuka w górę.
- Tęskni za mną? - w jej oczach nawet chwilowo zamajaczyła jakaś inteligencja.
- Mhm. Ale nie przeszkadzaj sobie. Ruchaj sobie dalej!
Virginia wystrzeliła z łóżka jak poparzona i nawet brak spodni jej nie zatrzymał. Pędziła do swojej ukochanej.
Rodzeństwo zostało samo w pokoju.
- Po chuj ty zawsze chcesz uszczęśliwiać na siłę? - zapytał się Miguel.

▲▼▲

Michelle obecnie cierpiała coraz bardziej. Myśli krążyły z prędkością światła. Dziewczyna nie wiele myśląc sięgnęła po swój scyzoryk. Otworzyła i przejechała palcem po ostrzu. Czerwona krew zamajaczyła na opuszku palca . Ostrze tańczyło dalej po ręku wycinając różne wzorki. Lepka, ciepła ciecz miło wypływała z ran. Wraz ze łzami przyniosła niespokojnej duszy ukojenie.
Do pokoju wpadła Virginia.
- Chelle! - wyrwała dziewczynie scyzoryk z ręki - Chelle, ja przepraszam. Przepraszam za wszystko - po policzkach spłynęły łzy.
Michelle lekko się do niej uśmiechnęła. Właściwie spełniły się jej marzenia z ostatnich paru godzin. Dziewczęta oparły się czołami.
- Też przepraszam - wypowiedziała te słowa i ich usta złączyły się w pocałunku.

▲▼▲

Adelie była już właściwie wszędzie niechciana. Zadzwoniła do Juliet, jednak telefon okazał się wyłączony. Dziewczyna wzdychnęła i skierowała się do pokoju Croissant'ów. Zastała tam śpiącego Marcelo. Usiadła obok niego, delikatnie wyjęła mu słuchawki z uszu i zabrała iPoda z ręki. Losowe odtwarzanie wybrało jej piosenkę Freshmakers - Check it and go . Uśmiechnęła się bo piosenka była jej dobrze znana, zaczęła nucić. 
Adelie patrzyła na śpiącego Marcelo. Wydawał się taki słodki i niewinny. Zdecydowanie wolała go teraz.
- Gdyby zapadł w śpiączkę to naprawdę bym go lubiła - pomyślała i zaczęła się szczerzyć do swoich myśli. 
Przez ten nagły przypływu miłości pogłaskała go aż po perfekcyjnie ułożonych włoskach.

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Rozdział VII

- A tak właściwie co chciałeś, Lolku? - zapytał się Marcelo, a Adelie wybuchnęła śmiechem
- To jest Lolo! - przerwa na rechot - On powiedział Lolek, czaisz? - obecnie śmiały się już obie dziewczyny. Diego zmierzył je wzrokiem, jak niesprawne umysłowo. A młodszy z braci wycelował klapsa w tyłek brązowowłosej. Ta się skrzywiła. Jej mimika jeszcze nie dostała konkretnego sygnału z mózgu o tym co ma pokazywać. Toteż było to przemieszanie: złości, oburzenia, zniesmaczenia, zmieszania, ale też zarumienienie i zaskoczenie. Mieszanka tego dała właśnie zwyczajne skrzywienie, więc Juliet zaczęła się śmiać. 
Biedny, zaskoczony Alejandro, w końcu doszedł do słowa:
- Jakieś 4 minuty temu rozpoczęło się zebranie. 
- Z e b r a n i e?! - wykrzyknęli zawodnicy równocześnie
- No - podrapał się po głowie. - Miałem przekazać, że będą karne pompki za spóźnienie. 
Cała zgraja wypadła z łazienki i poleciała biegiem do pokoju. Wpadli tam zupełnie przemoczeni i cali w pianie.
- Trenerzeee! Oni mi zrobią kałuże w pokoju! - zamachał łapkami Pedro.
Eduardo zmierzył go wzrokiem i wzruszył ramionami
- To posprzątasz! - powiedział barytonem. 
Biedny chłopak spojrzał z ogromnym fochem na trenera, lecz ten go niestety zignorował. Ciemnowłosy opuścił smętnie głowę. Miguel, w ramach pocieszenia, poklepał go po plecach.
Wzrok trenera, a jednocześnie prezesa klubu przeniósł się na spóźnioną czwórkę. Skupił się, popatrzył na zegarek, dalej myślał.
- 100 pompek czy 200 przysiadzików?
Wszyscy wybrali pierwszą opcję, Eduardo kiwnął głową na Sergio
- Licz im. A ja w końcu mogę rozpocząć. - Tu odkaszlnął. 
Pracowaliście dziś całkiem ładnie na treningu, oczywiście mam parę zastrzeżeń, ale o tym zaraz. Więc wracając... Pracowaliście ładnie, toteż dam wam wybór. Mianowicie wolicie mieć do końca dnia wolne i jutro trochę więcej poćwiczyć, czy dziś normalnie, prócz basenu? - tu się delikatnie uśmiechnął. 
Większość zakrzyknęła, że dziś chcą wolne. 
Jednak "pompujące" dziewczyny równocześnie powiedziały do siebie
- Czuję podstęp. 
- Ha! Moje szczęście! Mój gwałt! - zakrzyknęła radosna Juliet. Jej przyjaciółka z wolnym refleksem, nie zajarzyła od razu, lecz po chwili zabiła ją wzrokiem. 
Zawodnicy już chcieli wyjść, ale zatrzymał ich głos trenera.
- Mówiłem, że mam parę zastrzeżeń! Więc po pierwsze, panowie Croissant - tu zwrócił się do chłopców, którzy nadal pompowali. Na treningach macie nie wyjmować lusterek i nie poprawiać włosów!
Sergio i Miguel bardzo ładnie, Alejandro - aktywniej! Pedro, a Ty nie udawaj, że byłeś faulowany. Nie jesteś zawodnikiem Barcelony!
Cała drużyna się zaśmiała. Wszyscy byli mega fanami Realu Madryt.
Zaczęła mówić Cristina:
- Do dziewcząt raczej nie mam zastrzeżeń. Bardzo dobrze grałyście. Michelle była świetna, jak zresztą we wszystkim - słodko się uśmiechnęła. - Virginia taka uwaga na przyszłość, nie celuj we własną bramkę i nie kop osób ze swojej drużyny. Adelie i Juliet - było okej. Zakończyła swoją wypowiedź i zawodnicy jak dzicz wypadli z pokoju, ciesząc się wolnością.

★★★

Adelie musiała chwilowo zostać z tatą i bratem. 
Juliet w towarzystwie dwóch Croissant'ów weszła pod prysznic i tym razem ekspresowo się umyli. W końcu trafili do pokoju. Dziewczyna owinięta w ręcznik rozsiadła się na dużym fotelu. Obserwowała chłopaków, którzy przepychali się przed lustrem. Każdy chciał ułożyć porządnie swojego długie, blond włoski. W końcu dumni ze swoich dzieł, usiedli. Dość nieśmiało jak na nich. Juliet poczuła się jak władca sytuacji. Dumnie siedziała sącząc cudzą coca-colę. Już sobie nawet zaczęła wyobrażać, że jest alfonsem, a to jej męskie prostytutki. Była tak rozmarzona, że miała powiedzieć "Tańcz dziwko". Jednak nagle zauważyła, że faceci gapią się na nią jak na mięcho, a jej kontrola nad sytuacją szybko topnieje. Gdy czuła się naprawdę źle, od ich "rozbierającego" wzroku i chciała uciekać gdzie pieprz rośnie, drzwi mocno uderzyły o ścianę i wpadła Adelie. 
Spojrzała na wszystkich obecnych
- Ojej, przeszkadzam?
- Trochę - odparł Marcelo. - Skoczyłabyś po coś do picia? 
- Jasne! - odparła zawsze chętna do pomocy, długonoga.
Juliet rzuciła się za nią z okrzykiem, że pójdą razem. W ten sposób chłopcy zostali sami. Zaczęli się bić na poduszki i kłócić, o to przez kogo Juliet nie dała się wykorzystać.
- Miałeś zbyt napalony wzrok!
- Nie, bo Ty!
i tak dalej...

★★★

Dziewczyny weszły do pokoju. Zastały Virginie i Michelle na dwóch łóżkach. Odwrócone plecami do siebie. 
- O co się pokłóciłyście? - zapytała Adelie
- To jest pojebana szmata, nie ma mózgu! - pluła się Chelle. 
Virginia również nie została dłużna i w ten sposób rozgorzała ponowna wojna słowna. 
Adelie i Juliet postanowiły wziąć jakieś ubranie, picie i chipsy nie wiadomo czyje i zwiewać. Pobiegły nad morze, gdzie Juliet opowiedziała jak się czuła u Croissantów i jak bardzo ich nienawidzi
- Wyobraź sobie że się całują - przerwała jej w pół słowa.
Młodszej zaiskrzyły się oczy. 
- Myślałam o tym wczoraj przed zaśnięciem...
Brązowowłosa upiła solidny łyk Schweppes'a i sobie cicho odbeknęła. Podała butelkę przyjaciółce 
- Mam plan...

★★★

Bracia Croissant leżeli na łóżku. Nie chciało im się ubierać, więc od kąpieli ciągle byli w samych slipkach. 
- Włosy Ci się skęciły - Marcelo pomiział brata po głowie.
Do drzwi ktoś cicho zapukał
- Proszę!
- O, przyszłyście w końcu - powiedział Diego. 
Dziewczyny się uśmiechnęły. Spojrzały na siebie. Obie były skrępowane, zapomniały o planie i stały jak te sieroty na środku pokoju. W końcu z ust Juliet padło
- Pocałujcie się!
Adelie zrobiła facepalm'a. 
- Yy.. okej? Ale wy też to zrobicie! - przemówił radośnie Marcelo. 
I właściwie tak rozpoczęła się zabawa. Jedna drużyna dawała wyzwanie drugiej. Ci którzy wymiękną - płacą 100€.
Zaczęło się niewinnie. Jeden krótki pocałunek. Zadanie wykonane. Teraz chłopcy pokazują. Długi, namiętny pocałunek z języczkiem. Dziewczyny zawahały się, ale wykonały zadanie. 
- Ej, co tak krótko?! - wtrącił się Diego.
- Nie, nie zaliczamy - pokręcił głową Marcelo - Jesteście beznadziejne.
Przyjaciółki warknęły i pokazały co potrafią. 
- Co od nich chcemy? - wyszeptała Adelie.
- Pełny stosunek! - zacieszyła Juliet
- Przypominam że mamy to pokazać na sobie! 
- Głupia ta gra...
Brązowowłosa wywróciła oczami - Na leżąco, kiss w szyje i lekki zjazd w dół?
- Może być. Która którą?
- Ja cię, bo nigdy nie wiem co zrobić z twarzą...
Adelie zbliżyła się do jej szyi. Już sam oddech zasmyrał ciemnowłosą. Gdy w końcu doszło do pocałunku Juliet płakała ze śmiechu, a jej brzuch zabawnie podskakiwał. 
Gra toczyła się dalej. Kiedy dziewczyny były już tak chętne do zabawy, że oddały by się stosunkowi oralnemu, by zobaczyć to w wykonaniu chłopców. Do pokoju weszli znani na cały świat wykonawcy muzyki rock'owej. Usłyszeli jakiś tani, okropny, klubowy song płynący z radia. Zobaczyli przeraźliwy bałagan, siedzącą okrakiem na ich córce dziewczynę i całujących się prawie identycznych chłopaków, ręka jednego z nich zbliżała do krocza drugiego. Kobieta wyłączyła muzykę, a mężczyzna stanął i przemówił
- Jestem z ciebie dumny, Juliet kochanie! 
Wszyscy zawodnicy krzyknęli i odsunęli się jak najdalej od siebie.
- Cześć mamo i tato - z niepewnym uśmiechem zamachała im córka.

niedziela, 22 stycznia 2012

Rozdział VI

Przy ośrodku. W tym samym czasie co wydarzenia w miejscu zbiórki. 

Cristina czuła pod plecami zimną, nieprzyjemnie chropowatą ścianę. Napierał na nią Eduardo, całując zachłannie i namiętnie. Jego duże ręce, szybko wślizgnęły się pod jej bluzkę. Szybkim, wprawnym ruchem rozpiął stanik. Przyssał się ustami do sutków, drażnił mocno czubkiem języka i delikatnie gryzł. Ręce Cristiny zjechały ku jego kroczu, rozpięła rozporek. Ukucnęła. Lubiła miłość francuską. Jednak on dziś miał ochotę na coś zupełnie innego. Po chwili zabawy, pociągnął ją za rękę, by wstała i bez pardonu włożył dłoń do majtek. Mocnymi ruchami pocierał łechtaczkę i nagle dwoma palcami mocno wbił się w jej mokre wnętrze. Zamruczała z rozkoszy, jej serce waliło, a oddech był przyspieszony. Gwałtownie wyciągnął rękę z bielizny i jednym, szybkim ruchem obrócił ją tyłem do siebie. Zdjął z niej sportową spódniczkę i koronkowe stringi. Wykręcił ręce i mocniej przycisnął do muru. Cristina czuła na pośladkach jak jego twardy penis zatacza kółeczka. W końcu wbił się w nią. Dziewczyna krzyknęła i nieco bardziej się wypięła. Posuwał ją w zawrotnym tempie, przy czym zaczął całować jej szyje, naprzemiennie gryząc. Po ciele Cristiny zaczęły przeszkodzić dreszcze rozkoszy. Dyszała. W ostatnim momencie wyszedł z niej i niespodziewanie zaczął drażnić drugą dziurkę. Delikatnie rozciągał ją palcami, aż w końcu wbił się w nią, z całej siły. Dziewczyna krzyknęła, jednocześnie i z bólu i z przyjemności. On coraz szybciej się w niej poruszał, oboje głośno jęczeli. Przed oczami zawirował im świat, dreszcze przyjemnie rozchodziły się po ciele. Cudowny orgazm przechodził przez ich ciała. 

♥♥♥ 

Zawodnicy Acuario stali już zniecierpliwieni. Trenerzy byli mocno spóźnieni, a to zupełnie do nich nie podobne. W końcu wyszli z ogromnymi rumieńcami na twarzy. Jednak nikt tego właściwie nie spostrzegł. No może oprócz Pedro. 

Pływacy podreptali za swoimi trenerami. Ku zdziwieniu nie poszli na bieżnie tylko na sale. 
- Dziś trening specjalny. Trening wspólny! - krzyknął Eduardo
- Kondycyjny! - dopowiedziała Cristina.
- Znaczy pewnie nie przeżyjecie - perfidnie się zaśmiał.

Kadra trenerska wcale nie przesadziła z tym określeniem. Już po 15 minutach wszyscy byli wykończeni, a do końca treningu brakowało im jeszcze godzina i czterdzieści pięć minut. Wszyscy błagalnie spoglądali w kierunku ogromnego zegara, jednak jego wskazówki jakby spowolniły. Zawodnicy robili dziwne ćwiczenia związane z bieganiem, podnoszeniem ciężarów, pompkami, gumami, piłkami i tak dalej. Ze wszystkich pot lał się strumieniami, a więc zapach na sali był dość nieprzyjemny. Po jeszcze godzinnym tyraniu w końcu dostali chwile przerwy. 
- Przez te ostatnie 40 minut pogramy w piłkę nożną - ucieszyła się Cristina. 
- Dziewczyny na chłopaków. Ten kto wygra nie będzie miał wieczornego treningu na basenie! - dokończył Eduardo. Byli dziś wyjątkowo zgodni w tym co mówili i to irytowało wszystkich. 
W zaciętym meczu jakby zupełnie przez przypadek doszło do remisu. Miała być dogrywka, ale nie zdążono i przyszła armia tańca towarzyskiego. Skrzywili się czując smród na sali i wzrokiem zabójcy zmierzyli zawodników. 

♥♥♥ 

Virginia i Chelle jako pierwsze wpadły do pokoju, uśmiechnęły się porozumiewawczo i we dwie wpadły do łazienki. 
Adelie i Juliet przyszły po paru minutach. Marząc o przyjemnym, zimnym, szybkim prysznicu pociągnęły za klamkę. Jednak z łazienki dobiegły je tylko chichoty tamtej dwójki.
- Genialnie - mruknęła Adelie. 
- Genialnie - powtórzyła Juliet, zawiesiła się chwilowo - to chodźmy się kąpać do Croissantów. 
- Co?! - oczy szeroko otworzyły się wysokiej
- Ojej, chodź! - wywróciła oczami i pociągnęła przyjaciółkę w głąb pokoju. 
Wzięły wszystkie niezbędne rzeczy do mycia i pobiegły do pokoju chłopców. Bezwstydnie otworzyły drzwi łazienki i pisnęły, gdyż pod prysznicem znajdował się zupełnie nagi Diego. Słysząc kobiece głosiki wyłonił się również Marcelo, spojrzawszy na brata, teatralnie zasłonił oczy ręką
- Stary, ubierz się! Dupeczki tu są w końcu! 
Juliet dziko się spojrzała i przywaliła mu w brzuch z łokcia. Delikatnie, na razie tylko ostrzegawczo. 

♥♥♥

W końcu jakoś tak samo wyszło, że znaleźli się w 4 pod jednym prysznicem. Było cholernie ciasno, a pół nagie ciałka ocierały się o siebie. Wytworzono gęstą piane, która była wszędzie, a spod prysznica lała się gorąca woda - na rozluźnienie mięśni...
Do niezamkniętej łazienki właśnie wparował Lolo, zauważył, że za bardzo nic nie widzi. Zaczął się obawiać, że stracił wzrok i już miał siać panikę, ale zdał sobie sprawę, że to tylko niegroźna para wodna. A potem zrozumiał, że pod prysznicem wcale nie ma jednej osoby. Otworzył szeroko buzie, zdrowo sobie zaklął i wymruczał
- Jezu Maria! Orgia, armagedon... Wszystko na raz! 
Głosy pod prysznicem ucichły. Marcelo wyjrzał z kabiny.
- O hej Alejandro! Przyłączysz się?
Z prysznica dobiegł głos wszystkich - Nie!
i właściwie równocześnie z nimi, mały też odpowiedział - nie!

wtorek, 17 stycznia 2012

Bonus od Dżumaki ;3

Moja Najdroższa napisała małego bonusa do historii o zawodnikach Acuario -  http://oh-yeah-yum-yaoi.blogspot.com/2012/01/bracia-croissant-diego-x-marcelo.html

Zapraszam do czytania, lecz uwaga! tylko od 18 roku życia ;))
(...na albo tych młodszych, odpornych psychicznie) 

piątek, 13 stycznia 2012

Rozdział V

Przez otwarte okno, do żółtego pokoju wpadł zimny powiew wiatru. Omiótł ciała leżące najbliżej, co wywołało przeciągły dreszcz u Pedro. Chłopak jeszcze bliżej wtulił się w cieplutkie ciałko leżące obok. Spał dość płytko, śniło mu się, że Cristina biega ze śrubokrętem i chce zabić synchronki. A on miał je uratować, miał być super hero, ale jego ruchy były cholernie spowolnione. Trenerka w końcu rzuciła narzędziem, które wbiło się w blade czółko Juliet. Chłopak gwałtownie się obudził. Przed jego oczami widniał tył głowy Miguela. Tak, spali "na łyżeczkę", jednak on wcale się tym nie przejął.
- Dlaczego leżymy na podłodze? - mruknął do przyjaciela.
Jednak ten odpowiedział mu tylko chrapnięciem. Pedro wywrócił oczami i postanowił wstać. Zobaczył, że na wielkim łożu śpią dwie dziewczyny. Po prawo - zaśliniona, owinięta we wszystkie dostępne kołdry Juliet. A po lewo tak bardzo skulona Adelie, że przypominała bladą kuleczkę w różowej bieliźnie.

♦♦♦

Zawodnicy leniwie wychodzili na miejsce zbiórki. Byli oczywiście spóźnieni, jednak ku ich zdziwieniu, nie było trenerów.
Pochmurne, szare niebo wydało z siebie pomruk przyozdobiony jasnym błyskiem. Zaczęło okropnie padać. Adelie poszła ukryć się przy hotelowych schodach, po których właśnie schodził Miguel.
- Musimy pogadać. To nie może być tak, że ja będę ci ratował dupę. Po pierwsze masz nie pić! - dziewczyna dziwnie się spojrzała i pomyślała - jakby on nigdy nie pił... 
Chłopak jakby zrozumiał spojrzenie dziewczyny: - ... mniejsza z piciem. Zachowuj umiar po prostu. Po drugie... Nie obściskuj się z chłopakami, do cholery! Ile ty masz lat?! No nie powinnaś spać z tamtym blondynkiem!
- Miguel, cholera to mój przyjaciel!
- Tak, a potem BUM i są dzieci! A wiesz, że wtedy mama mnie zabije, że cię nie pilnowałem!
Dziewczyna chciała się odezwać, jednak nie wiedziała nawet co mu powiedzieć. On popatrzył na nią, wyciągnął portfel i wręczył jej prezerwatywy. Adelie poczerwieniała na twarzy i zaczęła dziko kwiczeć, co niby miało symbolizować śmiech. Objęła chłopaka
- Jesteś najlepszym bratem jakiego mogłam mieć! ... cóż nieco nadopiekuńczym, ale i tak cię kocham!
Speszony chłopak poklepał ją po plecach. Kiedy chciała już odejść
- Ale wiesz, że jakby ktoś coś zrobił nie tak, to jestem do usług - tu wyszczerzył białe zęby i zaprezentował swojego okazałego bicepsa.

♦♦♦

Sergio powoli kroczył, był odziany w "szeleszczący" dres z pumy, mocno opięty na pośladkach. Za nim dreptał Lolo, cały czas mówiąc
Ile on potrafi pierdolić bez przerwy?! - zastanawiał się często Sergio. Bardzo kochał swojego małego przyjaciela, nie wyobrażał sobie życia bez niego. Alejandro był dla niego jak brat, lecz jego ciągłe wypowiadanie słów, było niekiedy męczące. 
Chłopcy przechodzili właśnie obok rozmawiającej Adelie, on niby niechcący dotknął jej pośladków. Pamiętał jak cudownie nimi wywijała na pierwszej nocy. Rozmarzony przygryzł wargę. Dziewczyna się do niego odwróciła. W każdym calu swego ciała czuła, że go nienawidzi. 
- Cześć Kicia. 
Po dziewczynie przeszedł aż dreszcz ze złości - Nigdy nie mów do mnie kicia! - wysyczała dziewczyna, zamachnęła się i przyłożyła chłopakowi z plaskacza. Z jej ust wydobył się wręcz niezrozumiały potok słów. Wyzywała go od wszystkiego, co najgorsze. Wypomniała wczorajszą akcję, a kiedy chciała na zakończenie dodać, że go nienawidzi, on zakrył jej usta. 
- Kocham Cię i dlatego wczoraj powiedziałam trenerowi w jakim stanie jesteś. 
Ona odepchnęła jego rękę. 
- Zostaw mnie! 
Jednak on nie posłuchał i wpił się w jej usta. Dziewczyna szarpała się, jednak nie miała wystarczającej siły. Całe Acuario na to patrzyło, wszyscy stali w osłupieniu, nie wiedzieli nawet jak zareagować. W końcu Miguel przetworzył informację i podbiegł do nich. Szybkim ruchem odepchnął Sergia, który zatoczył się i wywrócił. Leżąc dostał kopniaka w żebra. Zajęczał. 
- Wiesz, że potrafię mocniej... - widząc jeszcze jakieś oznaki buntu w oczach przeciwnika - nie wiesz? - zamachnął się. Sergio z przerażeniem w oczach chciał zrobić unik. Jednak brat Adelie w ostatnim momencie wyhamował swoją nogę.
- Dotknij ją jeszcze raz... - powiedział groźnym tonem głosu. Popatrzył się chwilę na niego, splunął na twarz i odszedł. 

♦♦♦

Po tylu emocjach i wydarzeniach, większość przeciętnych dziewcząt uroniłoby chociaż łzę. Jednak nie Adelie, posiadała tą niesamowitą dumę pływaczek synchronicznych. Spojrzała więc z pogardą na leżącego Sergio i odeszła.