poniedziałek, 26 grudnia 2011

Rozdział IV

Virginia spojrzała na ciało Chelle, które było przyjemnie oświetlone zimnym światłem księżyca. Jej krągłe pośladki były słodko opięte ciasnymi spodenkami, koszulka lekko się podwinęła delikatnie ukazując  opalony, szczupły tułów. Z zamyślenia wyrwało ją gwałtowne otworzenie drzwi i agresywnie zapalone światło. Obudzona Michelle, wściekle warknęła. Do pokoju dziewcząt wpadła Cristina.
- Gdzie są Adelie i Juliet?! - wysyczała przez zęby.
Virginia wymacała telefon leżący obok i zadzwoniła do Adelie. W głębi duszy naprawdę nie chciała jej ostrzegać przed trenerką. Nienawidziła jej i w każdym możliwym momencie i wyzywała ją w myślach. Lecz jeszcze chwile temu obiecywała sobie, że dorośnie. - To taka próba - pomyślała. 
- Odłóż telefon! - nadal wściekle syczała trenerka, powoli zbliżała sie do dziewczyny, ta odsuwała się, coraz bardziej zbliżając sie do krawędzi okna. Gdy trenerka zrobiła ostatni krok, gwałtownie przybliżając głowę, Virginia nagle zniknęła. Zdezorientowana Cristina przeszukała najbliższą przestrzeń wzrokiem, lecz bezskutecznie. Nastolatka rozpłynęła się w zupełności! Jednak dzikie chrumkanie, połączone z innymi bliżej niezidentyfikowanymi dźwiękami, zdradziło jej położenie. 
- Nic mi nie jest! - Dziewczyna leżała na ziemi, pomiedzy krzakami i płakała, śmiejąc sie równocześnie. Wstała, zatoczyła się lekko i wdrapała ponownie na okno. Chelle, która już siedziała na łóżku popatrzyła na nią i obie wybuchnęły śmiechem. Po chwili zamilkły i spojrzały na siebie wzrokiem, dzieki któremu zrozumiały  co czują. 

♥♥♥

W pokoju braci Croissant rozległo się - Crystal Castles - Alice Practice. Dzwonek telefonu został całkowicie zignorowany. Cała czwórka leżała na łóżku. Śpiąca Adelie wtulona w Diego, a obok całujący się Marcelo z Juliet. Do pokoju wkroczył Miguel. Szybko zlustrował sytuacje i pokręcił głową
- Świat podupada... - pomyślał. Już chciał zacząć filozoficzne rozmyślania, jednak przypomniała mu się misja z jaką tu przybył. Chwycił dziewczęta za ręce i wyprowadził z pokoju. Były dość... skołowane. Popatrzył na Adelie wzrokiem zabójcy
- Jutro pogadamy! - i zaprowadził przyjaciółki do swojego pokoju. 
Juliet radośnie uśmiechnęła się do Pedro, ten zamachał do niej. Siostra Miguela usiadła na łóżku. Było jej niedobrze i świat wirował. Padła na bok i zasnęła z głośnym chrapnięciem.
Do pokoju wszedł Eduardo razem z Sergiem. 
- Widzi trener! Mówiłem, że jest totalnie zalana! Wcześniej piła z tymi nowymi... - skrzywił się. - Teraz pewnie Miguel ją tu przeniósł! 
- Nie, tato. Temu chłopczykowi sterydy wyżarły mózg i pierdoli.  
- Kurczak, ryż, kreatyna zrobią z ciebie skurwysyna - wyszeptał Pedro do ciemnowłosej, która cicho zachichotała. 
- Adelie po prostu źle się poczuła i przyprowadziła ją ta - wskazał głową na Juliet - a potem dzwoniła do mamy i jakoś tak wyszło. 
- Mogła przyjść do mnie - zamruczał ojciec dzieci. 
- Jakoś ciężko ostatnio trenera znaleźć - spojrzał się na niego znacząco Pedro. Jednak ten nie zrozumiał. Westchnął, spojrzał groźnie na Sergio i wyszedł. 

♥♥♥

- Eduardo, chyba nie po... - jej usta zostały uciszone pocałunkiem. Jego dłonie wędrowały po perfekcyjnym ciele, zataczały kółeczka na piersiach Cristiny, potem schodziły niżej, a później znów się wspinały. Całował jej dekolt, muskał ustami sutki, przygryzał skórę na podbrzuszu, delikatnie drapał jej uda. 
Jeszcze trochę czasu i będą szczytować, później zasną w swych objęciach. Rano oboje będą mieć wyrzuty sumienia, a wieczorem znów się spotkają, aby je ukoić. 

♥♥♥

Virginia i Michelle leżały blisko siebie w łóżku. Księżyc powoli ustępował swoje miejsce słońcu, niebo powoli  zmieniało kolor. Zegarek wskazywał już 3:58. Rozmawiały ze sobą, potem milczały. Czuły na sobie swój wzrok. Panowało cholerne napięcie podszyte nutką erotyzmu. Obie przeżyły już niejedną miłość w swoim życiu, ale teraz odkrywały to uczucie zupełnie na nowo. Były zdezorientowane. Przyjemnie zdezorientowane. 

Rozdział III

- Koniec na dziś! Za dwie godziny widzimy się na kolacji - powiedziała Cristina, kończąc ostatni dziś trening. Pływaczki ledwo wygramoliły się z wody. Michelle jako pierwsza znalazła się pod prysznicem. Gorąca woda przyjemnie ociekała z jej ciała, napięte mięśnie rozluźniały się, a głowę atakował stos myśli. Znów pokłóciła się z Virginią, nienawidziła świata. Łzy cisnęły jej się do oczu, ale ona nie płacze. Nigdy. 

♦♦♦

W tym samym czasie Virginia samotnie przebywała w szatni. Miała kostium opuszczony do linii bioder. Jej myśli krążyły wokół Chelle. Nigdy nie przeszkadzały jej kłótnie, ale ta dzisiejsza była inna. Dziewczyna czuła się tak jakby pokłóciła się z kimś cholernie ważnym, z kimś bez kogo nie może żyć. 
- To zupełnie jakbym ją kochała... - pomyślała z obrzydzeniem dziewczyna. Uważała się za heteroseksualną w 100%, ale jednak jej serce wariowało. 

♦♦♦

Adelie i Juliet nadal przebywały na pływalni. Patrzył jak wchodzą chłopcy z piłki wodnej, przygotowują sobie te zabawne czepki, bramki i piłki. Adelie spojrzała na Julliet. Ta od razu zrozumiała o co chodzi. Obie rzuciły się pędem. Zdobyły to co chciały. Założyły więc waterpolowe nakrycie głowy i oczywiście zrobiły sweet focie. Były mistrzyniami pod tym względem, każda ich sekunda życia była sfotografowana i umieszczona na facebooku. Trener Eduardo dziwnie się na nie spojrzał i ryknął:
- Czepki! 
Zawiedzione dziewczyny oddały. Zajęły się obecnie podziwianiem rozgrzewki. Chłopcy zabawnie prężyli mięśnie i kręcili tyłeczkami. Nagle na nieckę basenu wpadło jeszcze dwóch, nieznanych im osobników. Mieli dziwne slipki z greckim bogiem mórz - Posejdonem, lekki trądzik, blond włosy i ogromne uśmiechy. 
- Tacyy sami... - wyszeptała brązowowłosa, niczym Kasia Cichopek, w jednym z pierwszych odcinków M jak miłość. 
- Twoja elokwencja mnie przybija - zarechotała jej przyjaciółka. 

♦♦♦

Zostało parę minut do kolacji. Przed drzwiami stołówki spotkali się Eduardo i Cristina. Przewidywali, że ich zawodnicy jak zawsze się spóźnią. Eduardo tajemniczo się uśmiechnął. Pociągnął ją za rękę, "ukryli" się za drzewem. Objął ją w tali i mocno przyciągnął do siebie, ich usta połączyli się w namiętnym pocałunku. Niestety pech chciał, że w tym momencie zobaczył ich Pedro - najlepszy przyjaciel Miguela. Chłopak nie wierzył w to co widział. Nie wiedział jak zareagować. Szybko uciekł do stołówki. 

♦♦♦

Gdy całe Acuario usiadło przy swoim ogromnie ogromnym stole, trener zapukał uroczyście w szklankę, wstał.
- Na nasz obóz przyjechało dwóch chłopców z innego hiszpańskiego klubu, który obecnie ma problemy finansowe. Chciałbym przedstawić - wskazał ręką - braci Croissant, Santiago i Marcelo. Chłopcy zamachali i wyszczerzyli się do znajomo wyglądających dziewczyn - Adelie i Juliet. 

♦♦♦

W pokoju znajdowały się cztery osoby i osiem butelek. Trwała integracja, w małym gronie, ale no cóż... Chwila ciszy, gdyż rozległo się pukanie do drzwi. Wszyscy przeżyli chwilę stresu - sądzono, że to trener i że zaraz stracą życie. Jednak gdy otworzyły się drzwi, wszyscy odetchnęli z ulgą. 
- No chodź do nas... - jęczeli Alejandro i Sergio, którzy przyszli po niebieskooką. 
- Nie - Adelie uśmiechnęła się do nich, jej patrzałki były trochę zamglone przez alkohol - wolę dziś towarzystwo Croissant'cików - wytknęła język. 
Sergio popatrzył się na nią wzrokiem nieznoszącym sprzeciwu, dziewczyna jednak zignorowała to, a więc na twarzy chłopaka pojawiła się mina mówiąca jedno - suka! Wyszedł, a za nim podreptał Lolo.

♦♦♦

Chelle i Virginia zostały same. Zgasiły światło i otworzyły okno, poczuły przyjemny chłodny wietrzyk. Było całkiem widno, panowała pełnia, a pewny siebie księżyc, bezwstydnie zaglądał im do pokoju. Dziewczyny patrzyły na siebie bez słowa, panowała gęsta, napięta atmosfera. Michelle chciała już chyba coś powiedzieć, jednak zrezygnowała. Wstała, odwróciła się i przebrała się w piżamę. Rzuciła się na łóżko i wtuliła w poduszkę. 
Virginia zacisnęła usta, powoli podeszła do okna, usiadła na szerokim parapecie. Do jej oczu napłynęły łzy, w mózgu panowała pustka, co właściwie nie odbiegało od normy. Pociągając nosem sięgnęła po chusteczkę i drżącą ręką wytarła gluty, sięgające jej już niemal do pasa. W tym samym momencie zrozumiała, że pora się zmienić, pora dojrzeć.

piątek, 2 grudnia 2011

Rozdział II

Gorące, lipcowe, poranne słońce padało na najlepszy ośrodek sportowy w Hiszpanii. Trenerzy Acuario znajdują się w części mieszkalnej. Oboje pod różnymi wyjściami (zawodnicy zostali rozdzieleni do dwóch hoteli, aby zbytnio nie zachęcać ich do kopulacji. Oczywiście, nowi zawodnicy byli porządani, ale można zdobywać ich innymi sposobami, niż rozmnażaniem zawodników).

Cristina była ubrana w markowy dresik, przyjemnie opinający jej krągłości. Eduardo ciągle ją obserwował:
- Jest taka idealna, perfekcyjna... - myślał. - Oczywiście nie tak cudowna jak moja żona... ale przecież w końcu jej tu nie ma. Można się zabawić!

***

Sergio i Adelie spali wtuleni w siebie. Zupełnie nie byli przygotowani na to, że za 10 minut mają zbiórkę, przed morderczymi treningami. Do pokoju chłopaka cichutko wszedł jego przyjaciel - Alejandro (bądź zdrobniale - Lolo).
- Uroczo wyglądają - pomyślał. Nagle wpadł mu do głowy mega zabawny pomysł, taki bardzo w jego stylu i nie zastanawiając sie dłużej przeszedł do realizacji. Skoczył na śpiących, ci zajęczeli i stuknęli się przypadkowo czołami.
- Całujecie się?! - Lolo wesoło zaczął podskakiwać na swoich ofiarach.
- Spierdalaj - wymruczał Sergio, bardziej w poduszkę niż do niego.
Młody jednak nie dawał za wygraną i nadal podskakiwał.
- Wiecie, że za chwilę mamy zbiórkę na trening?
Adelie zdecydowanie bardziej się tym przejęła, podskoczyła na łóżku, strąciła chłopca, który głównie siedział na jej pośladkach i zaczęła miotać sie po pokoju w poszukiwaniu części swojej garderoby.
Alejandro znalazł na podłodze własnie jakis ocalały batonik ze wczoraj i zaczął powoli konsumować przyglądając się nieokrzesanym ruchom dziewczyny.
- Twoje rzeczy wypadły chyba wczoraj przez okno...
- CO?!
- No bo robiłaś striptiz i jakoś chyba wypadły.
Zawodniczka nie mogła w to uwierzyć. Wyjrzała przez okno. Niestety najprawdopodobniej chłopak mówił prawdę, gdyż jej rzeczy rzeczywiście wisiały na drzewie. Oprócz widoku ubrań, zobaczyła również swojego ojca, stojącego przy wyjściu.


***

Julliet stała już obok trenerki, przybyła na zbiórkę jako pierwsza. Była raczej niewyspana i  'nieświeża', gdyż kochana Virginia, zajęła łazienkę najwyraźniej na zawsze. 
Po chwili wyszła z hotelu również Michelle. Dziewczyny były sobie zupełnie obojętne - praktycznie nigdy się do siebie nie odzywały. Stały więc w milczeniu. Obie myślały o swoich przyjaciółkach. Julliet, nie mogła się doczekać przyjścia Adelie, a Chelle czekała na Virginie.
Mroczna dziewczynka patrzyła w strone waterpolowców. Nagle wyszedł Pedro, też się na nią popatrzył i pomachał, uśmiechając się przyjaźnie. 

***

Adelie czuła z każdej strony zagrożenie. Wiedziała, że nie może sobie tak po prostu stąd wyjść, bo ojciec się domyśli i ją zabije. Nie pójdzie do Miguela po jakieś rzeczy, gdyż ten również ją zabije. Chciała zadzwonić do swojej przyjaciółki, lecz oczywiscie, w takich sytuacjach telefon jest rozładowany.
- Lolo, zrób coś dla mnie - chłopak z zainteresowaniem spojrzał na dziewczynę, ta kontynuowała. 

***

Eduardo czekał na swoich zawodników. Na razie wyszedł tylko Pedro i Miguel. Nie było tamtych dwóch, spojrzał na zegarek i uśmiechnął się do swoich myśli:
- Będą karne pompeczki! - szatańsko zatarł dłonie.
Trener usłyszał jakiś wrzask, a potem zobaczył pędzącego Alejandro w różowych stringach, który wrzeszczał coś w zupełnie nie zrozumiałym języku. Brzmiało to mniej więcej tak - Oma valmentaja on venytys jälkiä aivoihin. Dalej krzycząc i biegnąc wpadł do drugiego hotelu, następnie pokoju dziewcząt. Zobaczył tam Virginie w bieliźnie myślącą, czy wybrać różowy dresik, czy może raczej jasnoróżowy. Nie zwrócił na nią uwagi, szybko wykonał polecenie. Wybiegając z hotelu, znów zaczął krzyczeć . Eduardo z szeroko otwartą buzią patrzył na swojego zawodnika w damskich ubraniach, znikającego właśnie w ciemności swojego pokoju. 
Po chwili zeszła na zbiórkę cała trójka - Adelie, Sergio i Alejandro. Jednak na obliczu trenera nadal tkwiła  mina nierażąca inteligencją.