- Koniec na dziś! Za dwie godziny widzimy się na kolacji - powiedziała Cristina, kończąc ostatni dziś trening. Pływaczki ledwo wygramoliły się z wody. Michelle jako pierwsza znalazła się pod prysznicem. Gorąca woda przyjemnie ociekała z jej ciała, napięte mięśnie rozluźniały się, a głowę atakował stos myśli. Znów pokłóciła się z Virginią, nienawidziła świata. Łzy cisnęły jej się do oczu, ale ona nie płacze. Nigdy.
♦♦♦
W tym samym czasie Virginia samotnie przebywała w szatni. Miała kostium opuszczony do linii bioder. Jej myśli krążyły wokół Chelle. Nigdy nie przeszkadzały jej kłótnie, ale ta dzisiejsza była inna. Dziewczyna czuła się tak jakby pokłóciła się z kimś cholernie ważnym, z kimś bez kogo nie może żyć.
- To zupełnie jakbym ją kochała... - pomyślała z obrzydzeniem dziewczyna. Uważała się za heteroseksualną w 100%, ale jednak jej serce wariowało.
♦♦♦
Adelie i Juliet nadal przebywały na pływalni. Patrzył jak wchodzą chłopcy z piłki wodnej, przygotowują sobie te zabawne czepki, bramki i piłki. Adelie spojrzała na Julliet. Ta od razu zrozumiała o co chodzi. Obie rzuciły się pędem. Zdobyły to co chciały. Założyły więc waterpolowe nakrycie głowy i oczywiście zrobiły sweet focie. Były mistrzyniami pod tym względem, każda ich sekunda życia była sfotografowana i umieszczona na facebooku. Trener Eduardo dziwnie się na nie spojrzał i ryknął:
- Czepki!
Zawiedzione dziewczyny oddały. Zajęły się obecnie podziwianiem rozgrzewki. Chłopcy zabawnie prężyli mięśnie i kręcili tyłeczkami. Nagle na nieckę basenu wpadło jeszcze dwóch, nieznanych im osobników. Mieli dziwne slipki z greckim bogiem mórz - Posejdonem, lekki trądzik, blond włosy i ogromne uśmiechy.
- Tacyy sami... - wyszeptała brązowowłosa, niczym Kasia Cichopek, w jednym z pierwszych odcinków M jak miłość.
- Twoja elokwencja mnie przybija - zarechotała jej przyjaciółka.
♦♦♦
Zostało parę minut do kolacji. Przed drzwiami stołówki spotkali się Eduardo i Cristina. Przewidywali, że ich zawodnicy jak zawsze się spóźnią. Eduardo tajemniczo się uśmiechnął. Pociągnął ją za rękę, "ukryli" się za drzewem. Objął ją w tali i mocno przyciągnął do siebie, ich usta połączyli się w namiętnym pocałunku. Niestety pech chciał, że w tym momencie zobaczył ich Pedro - najlepszy przyjaciel Miguela. Chłopak nie wierzył w to co widział. Nie wiedział jak zareagować. Szybko uciekł do stołówki.
♦♦♦
Gdy całe Acuario usiadło przy swoim ogromnie ogromnym stole, trener zapukał uroczyście w szklankę, wstał.
- Na nasz obóz przyjechało dwóch chłopców z innego hiszpańskiego klubu, który obecnie ma problemy finansowe. Chciałbym przedstawić - wskazał ręką - braci Croissant, Santiago i Marcelo. Chłopcy zamachali i wyszczerzyli się do znajomo wyglądających dziewczyn - Adelie i Juliet.
♦♦♦
W pokoju znajdowały się cztery osoby i osiem butelek. Trwała integracja, w małym gronie, ale no cóż... Chwila ciszy, gdyż rozległo się pukanie do drzwi. Wszyscy przeżyli chwilę stresu - sądzono, że to trener i że zaraz stracą życie. Jednak gdy otworzyły się drzwi, wszyscy odetchnęli z ulgą.
- No chodź do nas... - jęczeli Alejandro i Sergio, którzy przyszli po niebieskooką.
- Nie - Adelie uśmiechnęła się do nich, jej patrzałki były trochę zamglone przez alkohol - wolę dziś towarzystwo Croissant'cików - wytknęła język.
Sergio popatrzył się na nią wzrokiem nieznoszącym sprzeciwu, dziewczyna jednak zignorowała to, a więc na twarzy chłopaka pojawiła się mina mówiąca jedno - suka! Wyszedł, a za nim podreptał Lolo.
♦♦♦
Chelle i Virginia zostały same. Zgasiły światło i otworzyły okno, poczuły przyjemny chłodny wietrzyk. Było całkiem widno, panowała pełnia, a pewny siebie księżyc, bezwstydnie zaglądał im do pokoju. Dziewczyny patrzyły na siebie bez słowa, panowała gęsta, napięta atmosfera. Michelle chciała już chyba coś powiedzieć, jednak zrezygnowała. Wstała, odwróciła się i przebrała się w piżamę. Rzuciła się na łóżko i wtuliła w poduszkę.
Virginia zacisnęła usta, powoli podeszła do okna, usiadła na szerokim parapecie. Do jej oczu napłynęły łzy, w mózgu panowała pustka, co właściwie nie odbiegało od normy. Pociągając nosem sięgnęła po chusteczkę i drżącą ręką wytarła gluty, sięgające jej już niemal do pasa. W tym samym momencie zrozumiała, że pora się zmienić, pora dojrzeć.
w wolnej chwili będę czytał! :)
OdpowiedzUsuńRównież obserwuję :D
naprawde ciekawe :)
OdpowiedzUsuńObserwujemy ? :)
Świetne opowiadanie ! : )
OdpowiedzUsuń+ Obserwuję ;*
nie zle.
OdpowiedzUsuńfajny pomysl:)
Ładnie piszesz ;-)
OdpowiedzUsuńObserwuję i będę wpadać częściej :)
Zapraszam do siebie w wolnej chwili.
R.
dzieki:)
OdpowiedzUsuńa lakier z poprzedniego katalogu oriflame
pisalam o tym niedawno,wiec na katalogu(ktory dodalam)powiniem byc kod:)
byl z tej lini "dla mlodziezy"
i jest cudowny
buziaki
Wiesz, że ubóstwiam ;3
OdpowiedzUsuńJuż polubiłam Croissantów! :D Są tacy znajomi i życiowi xD I widzę tu wątki yuuri - mam taki zaciesz z tego powodu, bo czuję, że będzie zabawowo. W ostatnich kilku zdaniach zawarłaś tyle bólu, cierpienia, cholernej dumy synchronek! Pisz scenariusze do polskich seriali, Sweet!
U nas notka o tym, jak łatwo zdobywać bony na zakupy! Zapraszam! : *
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz :)
OdpowiedzUsuń+ Obserwujemy? :)
E tam, to nic, że spóźnione. :)
OdpowiedzUsuńTobie również wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku! :)
Ja oczywiście też dodałam do obserwowanych :).