poniedziałek, 26 grudnia 2011

Rozdział III

- Koniec na dziś! Za dwie godziny widzimy się na kolacji - powiedziała Cristina, kończąc ostatni dziś trening. Pływaczki ledwo wygramoliły się z wody. Michelle jako pierwsza znalazła się pod prysznicem. Gorąca woda przyjemnie ociekała z jej ciała, napięte mięśnie rozluźniały się, a głowę atakował stos myśli. Znów pokłóciła się z Virginią, nienawidziła świata. Łzy cisnęły jej się do oczu, ale ona nie płacze. Nigdy. 

♦♦♦

W tym samym czasie Virginia samotnie przebywała w szatni. Miała kostium opuszczony do linii bioder. Jej myśli krążyły wokół Chelle. Nigdy nie przeszkadzały jej kłótnie, ale ta dzisiejsza była inna. Dziewczyna czuła się tak jakby pokłóciła się z kimś cholernie ważnym, z kimś bez kogo nie może żyć. 
- To zupełnie jakbym ją kochała... - pomyślała z obrzydzeniem dziewczyna. Uważała się za heteroseksualną w 100%, ale jednak jej serce wariowało. 

♦♦♦

Adelie i Juliet nadal przebywały na pływalni. Patrzył jak wchodzą chłopcy z piłki wodnej, przygotowują sobie te zabawne czepki, bramki i piłki. Adelie spojrzała na Julliet. Ta od razu zrozumiała o co chodzi. Obie rzuciły się pędem. Zdobyły to co chciały. Założyły więc waterpolowe nakrycie głowy i oczywiście zrobiły sweet focie. Były mistrzyniami pod tym względem, każda ich sekunda życia była sfotografowana i umieszczona na facebooku. Trener Eduardo dziwnie się na nie spojrzał i ryknął:
- Czepki! 
Zawiedzione dziewczyny oddały. Zajęły się obecnie podziwianiem rozgrzewki. Chłopcy zabawnie prężyli mięśnie i kręcili tyłeczkami. Nagle na nieckę basenu wpadło jeszcze dwóch, nieznanych im osobników. Mieli dziwne slipki z greckim bogiem mórz - Posejdonem, lekki trądzik, blond włosy i ogromne uśmiechy. 
- Tacyy sami... - wyszeptała brązowowłosa, niczym Kasia Cichopek, w jednym z pierwszych odcinków M jak miłość. 
- Twoja elokwencja mnie przybija - zarechotała jej przyjaciółka. 

♦♦♦

Zostało parę minut do kolacji. Przed drzwiami stołówki spotkali się Eduardo i Cristina. Przewidywali, że ich zawodnicy jak zawsze się spóźnią. Eduardo tajemniczo się uśmiechnął. Pociągnął ją za rękę, "ukryli" się za drzewem. Objął ją w tali i mocno przyciągnął do siebie, ich usta połączyli się w namiętnym pocałunku. Niestety pech chciał, że w tym momencie zobaczył ich Pedro - najlepszy przyjaciel Miguela. Chłopak nie wierzył w to co widział. Nie wiedział jak zareagować. Szybko uciekł do stołówki. 

♦♦♦

Gdy całe Acuario usiadło przy swoim ogromnie ogromnym stole, trener zapukał uroczyście w szklankę, wstał.
- Na nasz obóz przyjechało dwóch chłopców z innego hiszpańskiego klubu, który obecnie ma problemy finansowe. Chciałbym przedstawić - wskazał ręką - braci Croissant, Santiago i Marcelo. Chłopcy zamachali i wyszczerzyli się do znajomo wyglądających dziewczyn - Adelie i Juliet. 

♦♦♦

W pokoju znajdowały się cztery osoby i osiem butelek. Trwała integracja, w małym gronie, ale no cóż... Chwila ciszy, gdyż rozległo się pukanie do drzwi. Wszyscy przeżyli chwilę stresu - sądzono, że to trener i że zaraz stracą życie. Jednak gdy otworzyły się drzwi, wszyscy odetchnęli z ulgą. 
- No chodź do nas... - jęczeli Alejandro i Sergio, którzy przyszli po niebieskooką. 
- Nie - Adelie uśmiechnęła się do nich, jej patrzałki były trochę zamglone przez alkohol - wolę dziś towarzystwo Croissant'cików - wytknęła język. 
Sergio popatrzył się na nią wzrokiem nieznoszącym sprzeciwu, dziewczyna jednak zignorowała to, a więc na twarzy chłopaka pojawiła się mina mówiąca jedno - suka! Wyszedł, a za nim podreptał Lolo.

♦♦♦

Chelle i Virginia zostały same. Zgasiły światło i otworzyły okno, poczuły przyjemny chłodny wietrzyk. Było całkiem widno, panowała pełnia, a pewny siebie księżyc, bezwstydnie zaglądał im do pokoju. Dziewczyny patrzyły na siebie bez słowa, panowała gęsta, napięta atmosfera. Michelle chciała już chyba coś powiedzieć, jednak zrezygnowała. Wstała, odwróciła się i przebrała się w piżamę. Rzuciła się na łóżko i wtuliła w poduszkę. 
Virginia zacisnęła usta, powoli podeszła do okna, usiadła na szerokim parapecie. Do jej oczu napłynęły łzy, w mózgu panowała pustka, co właściwie nie odbiegało od normy. Pociągając nosem sięgnęła po chusteczkę i drżącą ręką wytarła gluty, sięgające jej już niemal do pasa. W tym samym momencie zrozumiała, że pora się zmienić, pora dojrzeć.

10 komentarzy:

  1. w wolnej chwili będę czytał! :)

    Również obserwuję :D

    OdpowiedzUsuń
  2. naprawde ciekawe :)
    Obserwujemy ? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne opowiadanie ! : )
    + Obserwuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładnie piszesz ;-)
    Obserwuję i będę wpadać częściej :)
    Zapraszam do siebie w wolnej chwili.

    R.

    OdpowiedzUsuń
  5. dzieki:)
    a lakier z poprzedniego katalogu oriflame
    pisalam o tym niedawno,wiec na katalogu(ktory dodalam)powiniem byc kod:)
    byl z tej lini "dla mlodziezy"
    i jest cudowny
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz, że ubóstwiam ;3
    Już polubiłam Croissantów! :D Są tacy znajomi i życiowi xD I widzę tu wątki yuuri - mam taki zaciesz z tego powodu, bo czuję, że będzie zabawowo. W ostatnich kilku zdaniach zawarłaś tyle bólu, cierpienia, cholernej dumy synchronek! Pisz scenariusze do polskich seriali, Sweet!

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas notka o tym, jak łatwo zdobywać bony na zakupy! Zapraszam! : *

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie piszesz :)
    + Obserwujemy? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. E tam, to nic, że spóźnione. :)
    Tobie również wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku! :)
    Ja oczywiście też dodałam do obserwowanych :).

    OdpowiedzUsuń