Virginia spojrzała na ciało Chelle, które było przyjemnie oświetlone zimnym światłem księżyca. Jej krągłe pośladki były słodko opięte ciasnymi spodenkami, koszulka lekko się podwinęła delikatnie ukazując opalony, szczupły tułów. Z zamyślenia wyrwało ją gwałtowne otworzenie drzwi i agresywnie zapalone światło. Obudzona Michelle, wściekle warknęła. Do pokoju dziewcząt wpadła Cristina.
- Gdzie są Adelie i Juliet?! - wysyczała przez zęby.
Virginia wymacała telefon leżący obok i zadzwoniła do Adelie. W głębi duszy naprawdę nie chciała jej ostrzegać przed trenerką. Nienawidziła jej i w każdym możliwym momencie i wyzywała ją w myślach. Lecz jeszcze chwile temu obiecywała sobie, że dorośnie. - To taka próba - pomyślała.
- Odłóż telefon! - nadal wściekle syczała trenerka, powoli zbliżała sie do dziewczyny, ta odsuwała się, coraz bardziej zbliżając sie do krawędzi okna. Gdy trenerka zrobiła ostatni krok, gwałtownie przybliżając głowę, Virginia nagle zniknęła. Zdezorientowana Cristina przeszukała najbliższą przestrzeń wzrokiem, lecz bezskutecznie. Nastolatka rozpłynęła się w zupełności! Jednak dzikie chrumkanie, połączone z innymi bliżej niezidentyfikowanymi dźwiękami, zdradziło jej położenie.
- Nic mi nie jest! - Dziewczyna leżała na ziemi, pomiedzy krzakami i płakała, śmiejąc sie równocześnie. Wstała, zatoczyła się lekko i wdrapała ponownie na okno. Chelle, która już siedziała na łóżku popatrzyła na nią i obie wybuchnęły śmiechem. Po chwili zamilkły i spojrzały na siebie wzrokiem, dzieki któremu zrozumiały co czują.
♥♥♥
W pokoju braci Croissant rozległo się - Crystal Castles - Alice Practice. Dzwonek telefonu został całkowicie zignorowany. Cała czwórka leżała na łóżku. Śpiąca Adelie wtulona w Diego, a obok całujący się Marcelo z Juliet. Do pokoju wkroczył Miguel. Szybko zlustrował sytuacje i pokręcił głową
- Świat podupada... - pomyślał. Już chciał zacząć filozoficzne rozmyślania, jednak przypomniała mu się misja z jaką tu przybył. Chwycił dziewczęta za ręce i wyprowadził z pokoju. Były dość... skołowane. Popatrzył na Adelie wzrokiem zabójcy
- Jutro pogadamy! - i zaprowadził przyjaciółki do swojego pokoju.
Juliet radośnie uśmiechnęła się do Pedro, ten zamachał do niej. Siostra Miguela usiadła na łóżku. Było jej niedobrze i świat wirował. Padła na bok i zasnęła z głośnym chrapnięciem.
Do pokoju wszedł Eduardo razem z Sergiem.
- Widzi trener! Mówiłem, że jest totalnie zalana! Wcześniej piła z tymi nowymi... - skrzywił się. - Teraz pewnie Miguel ją tu przeniósł!
- Nie, tato. Temu chłopczykowi sterydy wyżarły mózg i pierdoli.
- Kurczak, ryż, kreatyna zrobią z ciebie skurwysyna - wyszeptał Pedro do ciemnowłosej, która cicho zachichotała.
- Adelie po prostu źle się poczuła i przyprowadziła ją ta - wskazał głową na Juliet - a potem dzwoniła do mamy i jakoś tak wyszło.
- Mogła przyjść do mnie - zamruczał ojciec dzieci.
- Jakoś ciężko ostatnio trenera znaleźć - spojrzał się na niego znacząco Pedro. Jednak ten nie zrozumiał. Westchnął, spojrzał groźnie na Sergio i wyszedł.
♥♥♥
- Eduardo, chyba nie po... - jej usta zostały uciszone pocałunkiem. Jego dłonie wędrowały po perfekcyjnym ciele, zataczały kółeczka na piersiach Cristiny, potem schodziły niżej, a później znów się wspinały. Całował jej dekolt, muskał ustami sutki, przygryzał skórę na podbrzuszu, delikatnie drapał jej uda.
Jeszcze trochę czasu i będą szczytować, później zasną w swych objęciach. Rano oboje będą mieć wyrzuty sumienia, a wieczorem znów się spotkają, aby je ukoić.
♥♥♥
Virginia i Michelle leżały blisko siebie w łóżku. Księżyc powoli ustępował swoje miejsce słońcu, niebo powoli zmieniało kolor. Zegarek wskazywał już 3:58. Rozmawiały ze sobą, potem milczały. Czuły na sobie swój wzrok. Panowało cholerne napięcie podszyte nutką erotyzmu. Obie przeżyły już niejedną miłość w swoim życiu, ale teraz odkrywały to uczucie zupełnie na nowo. Były zdezorientowane. Przyjemnie zdezorientowane.